Którędy droga?, IAN PEARS

środa, 22 grudnia 2010

Dawno nie czytałam tak oryginalnie skonstruowanej książki.

O czym jest?
Książka składa się z czterech części, a w każdej narratorem jest inna osoba: Marco da Cola - wenecki lekarz i podróżnik, doktor Wallis - wybitny matematyk, Jack Prescott - syn zdrajcy króla oraz antykwariusz Anthony Wood. Każdy z nich pisze swoją wersję okoliczności zdarzenia, które miało miejsce w Oksfordzie roku pańskiego 1663. Oto bowiem ktoś otruł Roberta Groova, profesora Nowego Kolegium, a podejrzenie pada na jego zwolnioną dopiero co służącą Sarę Blundy.

Zabójstwo doktora Groova stanowi co prawda oś fabularną, wokół której kręcą się opowieści naszych czterech bohaterów, ale kiedy już poznamy prawdę o tej śmierci, będziemy przede wszystkim zdziwieni i przytłoczeni prawdą o innych zdarzeniach. Fabuła pączkuje i rozrasta się, zahaczamy o spiski i afery szpiegowskie sięgające czasów Cromwella, zanurzamy się w świat siedemnastowiecznej nauki, ówczesnych sekt religijnych, życia najwyższych i najniższych sfer. 

Co o niej sądzę?
Ta książka wygląda tak niepozornie ze swoją szaroburą okładka, że można ją przeoczyć w księgarni lub bibliotece. A to byłby poważny błąd! Jest naprawdę niesamowita, nawet jeśli trzeba cierpliwości, by przebrnąć przez te 700 stron bez podczytywania końcówki. Jej oryginalna struktura sprawia, że wydarzenia układają nam się po kolei w umyśle i potem zdzieramy z nich kolejne wersje, próbując dogrzebać się prawdy. Co prawda domyśliłam się losów Sary Blundy jeszcze przed tym, jak Wood przejął pałeczkę narratora, ale wpadłam za to we wszystkie inne zastawione przez autora pułapki.

Bohaterowie tej powieści zasługują na oddzielną wzmiankę. Z zestawienia dramatis personae na końcu wynika, że tylko dwie postacie były fikcyjne: Sarah Blundy i Jack Prescott, a i oni mieli swoje historyczne pierwowzory. Cała horda wspaniale odwzorowanych bohaterów (w tym niemal wszyscy główni) istniała naprawdę, a autor wykonał niemal tytaniczną pracę, by z taką pieczołowitością odtworzyć ich charaktery, zajęcia, codzienne życie. Najbardziej polubiłam Johna Locke'a, młodego naukowca i przyjaciela największych oksfordzkich hultajów, ale obdarzonego powagą i inteligencją, które znamionują jego przyszłą wielkość. Przez część Prescotta ledwie mogłam przebrnąć, tak mnie denerwował, ale opowieść Wooda i jego skrupulatne wyłożenie sensownych argumentów wynagrodziły te nieprzyjemniości.

Język powieści jest lekko stylizowany na dawny, nie na tyle jednakże, by przeszkadzało to w lekturze. Dzięki temu książka ma klimat, lepiej daje się odczuć atmosfera Oksfordu drugiej połowy XVII-go wieku. Nie jest to książka lekka i łatwiutka w odbiorze, wymaga odrobiny skupienia, ale wciąga, muszę przyznać, jak bagno.

Dla kogo?
Dla wszystkich, którzy myślą, że nic już ich w literaturze nie zdziwi. Mnie zdziwiła - i forma i treść. Połączenie powieści historycznej i kryminału to okazja także dla tych, którzy szybko się nudzą, czytając o czasach minionych. Którędy droga? dostarcza mnóstwa wiedzy o siedemnastowiecznej rzeczywistości (jest na przykład cały wątek o odkryciu transfuzji krwi), ale równocześnie trzyma w ogromnym napięciu.

Ocena:
9/10

7 komentarze:

Lirael pisze...

To świetnie, że książka jest taka dobra, bo już jestem jej szczęśliwą posiadaczką i spokojnie sobie czeka w kolejce do przeczytania :) Mam nadzieję, że ja też się nią zachwycę.
Moc świątecznych pozdrowień.

MONIKA SJOHOLM pisze...

Zgadzam się, książka ma bardzo niepozorną okładkę i można ją łatwo pominąć. Jak przyjdzie mi ochota na coś grubego i wymagającego cierpliwości- sięgnę po te pozycję.

Anonimowy pisze...

kiedyś trafiłam na nią w Taniej książce była po 9 zł, a że tematyka ze streszczenia jakoś mi podpasowała i samo to że to cegłówka spora, a za taka cenę... no to mam, i tak leży na półce i czeka na dobry czas, narazie ciągle coś innego czytam. Ale i na to przyjdzie pora. Szkoda że tego autora wyszła póki co tylko 1 książka po polsku..

Agnes pisze...

Mam w schowku :) Kiedyś na pewno sięgnę.

Agnes pisze...

P.S. Mary, tego autora jest jeszcze "Ręka Giotta".

Lili pisze...

Dziewczyny, wychodzi na to, że wiele osób ma, ale jakoś nie ciągnie ich do czytania. Ta okładka i zbita czcionka mogą być zniechęcające. Ale warto zapewniam. :)

No i wesołych Świąt wam! :)

Unknown pisze...

jest takie przysłowie o zaleznosci pomiedzy okładka a trescia ksiązki i dziwi mnie ze tyle osób sie ta okładka sugeruje - jest syfna to prawda a to pewnie dlatego że to polska wersja - angielska okładka jest znacznie ładniejsza, tajemnicza i z piekna czachą, tytuł też tak se przetłymaczony - "the Instance Of Fingerpost" a jest to jedna z moich ulubionych ksiazek, jak i sam autor szkoda że się w polsce nie ukazuje go wiecej polecam Stone`s Fall oraz The Flavia di Stefano Mystery Series choć to własciwie Jonathan Agryll jest głównym bohaterem - angielski marszand sztuki rozwiazuje zagadki zwiazane główie z obrazami ich historią ale w tle jest duzo współczesnych kryminalnych zagadek ziazanych z kradziezami i przemytem sztuki we włoszech i europie jest tego 7 czesci wszystkie znakomicie skonstruowane.

Prześlij komentarz