Inna wersja życia, HANNA KOWALEWSKA

niedziela, 21 listopada 2010

Czwarta odsłona losów Matyldy.

O czym jest?
W tej książce główna bohaterka i narratorka - Matylda - próbuje uporać się z przeszłością. Zarówno z tą niedawną, o której mogliśmy czytać we wcześniejszych powieściach, jak i tą zamierzchłą, sięgającą jej dzieciństwa. Matylda ma niełatwe stosunki z rodziną - dla matki najważniejszy jest święty spokój, siostra jest pełna goryczy, ojczym Matyldy (z wzajemnością) nie cierpi, kuzyni od strony matki zazdroszczą jej spadku po babce, a kuzyni od strony ojca zostali dopiero przez nią odkryci, bo długi czas nie wiedziała nawet o ich istnieniu. Na tle tych rozmaitych relacji, zadawnionych pretensji i bolesnych wspomnień toczy się wątek główny: Matylda dostaje bowiem zdjęcia, które wskazują, że przez prawie rok, w wieku sześciu lat, nie mieszkała z matką.

Nie wiem. Kolejne pytanie bez odpowiedzi. O matce wiedziałam równie mało, jak o przeszłości. Czy w innych rodzinach też tak jest? Same tajemnice? Szafy pełne trupów? Przemilczenia? Białe plamy? Tematu tabu? Luki w albumach z fotografiami?

Co o niej sądzę?
W Zawrociu zakochałam się bardzo dawno temu, po raz pierwszy czytałam tę książkę we wczesnych nastoletnich latach, a potem wielokrotnie do niej wracałam. Później ukazywały się kolejne* powieści o Matyldzie, i każdą byłam niemal tak samo zafascynowana. Proszę państwa, te książki mają styl. I to jaki! Bardzo subtelny, czasem poetycki; narracja jest introspektywna, intymna, niekiedy miałam wrażenie, że nawet dialogi są w jakiś sposób przez Matyldę przetworzone, "przemyślane". I ten styl właśnie sprawia, że wracam do Matyldy i do Zawrocia. Zaczynam czytać i znikam, nie mogę się oderwać póki nie skończę. Ostatnio naprawdę niewiele książek działa na mnie w ten sposób.

W czwartej części roi się od bohaterów, każdy ma swoje pięć minut, co utrudniało trochę skupienie się na głównym wątku powieści. Wszyscy wydawali mi się tacy prawdziwi... Chyba każda kobieta natknęła się w którymś momencie na takiego "Igora", musiała radzić sobie z toksyczną "Paulą", pałającym żądzą zemsty "Jakubem", każda czuła, że musi zapomnieć o jakimś "Pawle". Samo życie, można by rzec, ale uchwycone jakoś tak ładnie, refleksyjnie. Hanna Kowalewska umie pokazywać to, czego nigdy nie zobaczymy w żadnym serialu: że życie jest wielowymiarowe i skomplikowane, że składa się z jednego wielkiego "co by było gdyby", że każdy człowiek, każda relacja jest jakąś cegiełką, bez której wszystko mogło by runąć.

Książki Kowalewskiej zbierają różne recenzje, od zachwytów, po wzruszenie ramion. We mnie wzbudzają emocje i jakimś magicznym sposobem przenoszą w zupełnie inną rzeczywistość. Mam nadzieję, że będzie jeszcze jedna książka, domykająca pozostawione wątki. I znowu przyjdzie poczekać kilka lat...

Dla kogo?
Czytelników, którzy zaczęli spotkanie z Matyldą od tej książki, może czekać zawód, gdy sięgną po wcześniejsze. W każdej z nich przedstawiono bowiem to, co zostało już zdradzone w Innej wersji życia. Pierwsza to opowieść o babce i jej skomplikowanych relacjach z resztą rodziny, druga to wyjaśnienie zagadki śmierci ojca Matyldy, trzecia mówi o jej mężu i o Oldze. Te sprawy były bardzo znaczące w życiu bohaterki, nic więc dziwnego, że cały czas się do nich odwołuje. Lepiej więc czytać całą serię po kolei - wtedy można mieć przyjemność ze stopniowego odkrywania prawdy.

Ocena:
8/10

*Chronologia dla zagubionych:
1. Tego lata, w Zawrociu
2. Góra śpiących węży
3. Maska Arlekina
4. Inna wersja życia

6 komentarze:

Paula pisze...

Właśnie od jakiegoś czasu myślę o przeczytaniu książek Kowalewskiej:) Cieszę się, że piszesz, że warto! I dzięki za chronologię:P

Iza pisze...

Kurczę, nie zaglądałam tyle czasu, a tu taki wysyp recenzji. 'Glad you're back.

toska82 pisze...

Ja jestem właśnie po przeczytaniu8 pierwszej, a teraz już wiem skąd takie zapisy w bibliotece nagle na książki pani Kowalewskiej :)

Lili pisze...

Paula - moim zdaniem warto. :) Zresztą, trzeba spróbować, żeby się przekonać.

Iza - a bo magistrzy in spe mają mało czasu na czytanie, w przeciwieństwie do magistrów świeżo po studiach, którzy tego czasu mają caaałe morze. ;)

Toska - ha, no właśnie, chyba odkrywa się ją na nowo. Aczkolwiek cieszę się, że nie czytałam tych książek jedna po drugiej, bo styl jest na tyle specyficzny, że może w końcu zmęczyć.

słowoczytane pisze...

A ja zaczęłam od tego tomu, nie miałam świadomości, że są wcześniejsze, tzn. zorientowałam się w połowie lektury mniej więcej... ale było mi szkoda przestać czytać :) I co? Od ostatniego tomu też można zacząć! Świetna książka!

PS Witaj po przerwie :)

Lili pisze...

Jasne, że można. :) One zresztą były chyba tak pisane, żeby móc je czytać oddzielnie. Tyle że teraz znasz już tajemnice rodziny Matyldy, które ona tak żmudnie odkrywała w poprzednich tomach... ;)

Prześlij komentarz