Wiek luksusu, ANNA GODBERSEN

sobota, 11 grudnia 2010

Znalazłam jako rekomendację na "LubimyCzytać". Niezbyt trafiona...


O czym jest?
Książka jest reklamowana jako dziewiętnastowieczna wersja Plotkary. Serialu nie znam za dobrze, obejrzałam dwa pierwsze odcinki (odcinki, nie sezony), a potem zniecierpliwiona ślimaczącą się akcją zerknęłam na wikipedię, żeby przeczytać o dalszych losach bohaterów (ogólnie nie jestem fanką seriali, niecierpliwią mnie). Zdążyłam jednak zobaczyć na tyle dużo, by móc teraz z całą stanowczością stwierdzić, że Wiek luksusu to niemal wierna kopia swojego XX-wiecznego odpowiednika! 

Główną bohaterką jest Elisabeth (swoją drogą, w prologu oglądamy scenę jej pogrzebu, taki zabieg totalnie człowieka demotywuje do dalszego czytania), słodkie dziewczę lat osiemnastu, które musi sobie radzić w podłym świecie manhatańskiej socjety. Mamy też jej najlepszą przyjaciółkę, Penelope, raczej żmijowatą i podstępną, siostrę Dianę - ekscentryczkę, bogatego luzaka Henry'ego oraz służących Linę i Willa. Ta szóstka zostaje zaplątana w najdziwaczniejsze wielokąty miłosne, jakie kiedykolwiek widziałam. (Na zasadzie, ona chce jego, on woli tamtą, ale żeni się z ową, a ta owa kocha innego, w którym znowuż zakochana jest jeszcze kolejna itd itp.)

Co o niej sądzę?
Mam problem z tą książką. A nawet dwa. Pierwszy jest czysto techniczny i dotyczy tłumaczenia. Jest co prawda ciut lepsze od Klubu miłośników Jane Austen, ale doprawdy niewiele. Zdarza się, że np. na przestrzeni jednej strony (dwa akapity) dziewięć razy użyto słowa siedział(a). Szok i zgroza dla mych biednych oczu. Drugi problem to postacie, które wyszły tak, że czułam dziką satysfakcję, gdy przydarzało im się coś złego. Były nudne i głupie, niektóre (jak Penelope), złe i głupie. Tak czy siak trudno je polubić. Dodatkową trudność sprawiały realia historyczne przedstawione z nienależytą dokładnością. To znaczy - bohaterowie byli na wskroś nowocześni, tyle że przebrani w XIX-wieczne szatki. Reklama nie kłamała, to naprawdę inna wersja Plotkary.

No i faktem jest, że po przeczytaniu prologu domyśliłam się zakończenia. Ze strony autorki nie było chyba do końca przemyślanym zabiegiem zdradzanie tego typu informacji. Zalety tej książki to przyjemność czerpana z lektury... przyjemność podobnego rodzaju co czytanie Gali czy innej Vivy. Nie ma co prawda tych samych emocji (w końcu to fikcyjne postacie), ale wątki podobne - tam zdrada, tu zawiedzione nadzieje. Brałam pod uwagę fakt, że jest to powieść de facto dla młodzieży, dlatego szczególnych oczekiwań co do pogłębionego przesłania nie miałam. Jednak rozczarowałam się miałkością fabuły. Chyba mniej czasu zmarnowałabym wchodząc na Pudelka, a efekt byłby podobny.

Dla kogo?
Dla wielbicieli Plotkary  - a nuż się spodoba? Dla nastolatek, w końcu to książka o nich i dla nich, no i może, MOŻE dla spragnionych dziewiętnastego wieku... Ale tylko na własną odpowiedzialność. ;)

Ocena:
4/10

3 komentarze:

Alina pisze...

Mi się bardzo podobała. Zresztą, gdybyś przeczytała "Plotkarę", nie narzekałabyś na "Wiek luksusu". Ta seria jest kompletnie infantylna. Poza tym Diana była naprawdę fajną postacią. Henry też. Nie jest zła. Definitywnie.

Liliowa pisze...

Czytałam już kiedyś recenzję tej książki i z tego, co pamiętam, była bardziej pozytywna od Twojej, co wtedy zachęciło mnie do przeczytania "Wieku luksusu". Teraz nie jestem już do tej książki tak przekonana. Jeśli trafię na nią w bibliotece, to zerknę z ciekawości.
Pozdrawiam! ;)

Lili pisze...

Alina - nie czytałam Plotkary, ale z Twojego opisu wynika, że raczej nie mam się co za nią brać. ;D Co do Wieku luksusu to może po prostu nie był mój czas na tę książkę, może powinnam ją czytać parę lat temu? W każdym razie postacie męczyły mnie niemożebnie, zwłaszcza bezrefleksyjna Elizabeth. (Swoją drogą scena oświadczyn zwaliła mnie z nóg. Przypomina mi się od razu inna Elizabeth i inne oświadczyny, również dość obcesowe i nieuprzejme, ale zakończone zgoła inaczej.:P) Jakoś nie wczułam się także w atmosferę tamtych czasów, czegoś mi zabrakło.

Liliowa - zawsze lepiej przekonać się samej. :)

Prześlij komentarz