Ponieważ cię kocham, GUILLAUME MUSSO

sobota, 13 listopada 2010

Czyli w poszukiwaniu francuskiej prozy.

O czym jest?
Ta niewielka książka w dość syntetyczny sposób opowiada losy kilkorga bohaterów: Marka i jego żony Nicole, którym pięć lat wcześniej zaginęła córka Layla, celebrytki Alyson (wzorowanej chyba na Paris Hilton), mającej samobójcze myśli, biednej, młodej dziewczyny - Evie, która pragnie zemsty na kimś, kto ją skrzywdził, a także psychologa Connora, najlepszego przyjaciela Marka.

Każdy z nich ma swoje tajemnice, każdy ścigany jest przez duchy przeszłości, które nie dają spokoju. Ich losy splatają się w Nowym Jorku, w wigilię Bożego Narodzenia. Może się okazać, że każde z nich pomoże innym, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Co o niej sądzę?
Książka jest krótka, bohaterów sporo, akcja pędzi więc na łeb na szyję - czyta się to trochę jak kryminał. Na początku otrzymujemy ostrzeżenie, żeby nie mówić osobom, które będą to czytać jakie jest zakończenie. Nie zamierzam tego czynić. ;) Chodzi o znalezienie odpowiedzi na pytanie o to, co stało się z córeczką Marka i Nicole. Dla jednych czytelników odpowiedź może być zaskakująca, dla drugich przewidywalna; ja należę do tej pierwszej grupy. Ogólnie otrzymujemy sporo rozrywki - od tej książki rzeczywiście ciężko się oderwać.

Jest tylko jedno ale. Otóż, taka kompozycja, taki zamysł fabuły i realizacji pomysłu sprawiają, że trudno jest nie tylko utożsamić się z bohaterami... Trudno jest w ogóle się nimi zainteresować. Sprawiają wrażenie pionków rozstawionych przez autora na szachownicy. Owszem, byłam nieziemsko ciekawa jak ta partia zostanie rozegrana, ale same postacie nie wzbudziły we mnie praktycznie żadnych uczuć. Wszystko było tak minimalistycznie opisane, że na żadną pogłębioną analizę psychologiczną nie było czasu. Pod koniec na miejscu Marka miałabym ochotę zamordować jedną z towarzyszących mu osób (a może nawet więcej niż jedną), a on, szczęśliwy i radosny, przyjmuje wszystko ze spokojem. Aż chciałoby się nim potrząsnąć!

No i trochę żal, że autor umieścił akcję w USA. Tak mało mamy współczesnej prozy francuskiej na półkach księgarskich, a tak bardzo jestem jej spragniona. (Swoją drogą, polecacie coś?) Trochę zabrakło mi w tym Francji.

Dla kogo?
Dla osób, które mają ochotę na wciągającą książkę, a do tego nie przeszkadzają im dość okrojone portrety psychologiczne postaci. Już tu chyba pisałam, że jeśli o mnie chodzi postać jest w książce królem, dlatego pewnie sporo wody w Wiśle upłynie zanim sięgnę po kolejną powieść Gijoma.

Ocena:
6/10

4 komentarze:

Klaudyna Maciąg pisze...

Właśnie mam za sobą lekturę Schmitta, więc jak szukasz Francji to ją znajdziesz u niego na pewno :)

A co do opisywanej przez Ciebie książki - sama informacja o niezdradzaniu zakończenia wydaje się intrygująca. Ciekawa jestem co też nam autor przyszykował :)

Moreni pisze...

Ja również polecam Schmitta i Annę Gavaldę. Co do Musso, to wszystkie chyba jego książki rozgrywają się w USA, zapewne dlatego, że autor spędził tam trochę czasu.

A ja mimo opisanych wad i tak lubię Musso.:)

MONIKA SJOHOLM pisze...

A ja uwielbiam jego książki i wszystkie, co sie ukazały na polskim rynku- uwielbiam. Wartka akcja, szybko się czyta, niebanalnie. Nie jest może literatura najwyższego stopnia, ale dobra jest moim zdaniem.

Lili pisze...

Ok, w takim razie Schmitt dopisany do listy. Dorwę go przy następnej wizycie w bibliotece. :)

Futbolowa - właśnie dlatego sięgnęłam po Musso, zachęciła mnie ta tajemnica. Lubię tajemnice. :>
Moreni - wszystkie...? Ja myślałam, że takiego pecha miałam po prostu. Szkoda szkoda!
Lotta - Jak najbardziej zgadzam się z tym, że u Musso i wartką akcję i niebanalność można znaleźć. Szkoda tylko, że nie rozwija tych wątków jakoś bardziej. W ogóle zauważyłam, że we Francji jest jakaś moda na krótkie książki...

Prześlij komentarz